Javorník (niem. Jauernig) – miasto w Czechach, w kraju ołomunieckim
Nad miastem góruje zamek Jánský Vrch (dawniej Johannesberg), wybudowany przez piastowskiego księcia Bolka I w porozumieniu z biskupem wrocławskim Janem Romką dla strzeżenia Śląska przed czeskim królem Wacławem II i wykorzystywany później jako letnia siedziba biskupów wrocławskich. Obecnie znajduje się w nim muzeum. Na miejscowym cmentarzu pochowano w 1945 roku arcybiskupa wrocławskiego kardynała Adolfa Bertrama. Pogrzebano go w grobie biskupa Josepha Hohenlohe, a w 1991 przeniesiono do katedry we Wrocławiu.
Zamek Janski Vrch, jedyny udostępniony obiekt pamiątkowy powiatu jesenickiego razem parkiem krajobrazowym wyraźnie dominuje w miejskiej strefie pamiątkowej. Wznosi się na wzgórzu pokrytym skałami nad miastem Jawornik, które znajdziemy na najbardziej wysuniętym na północ cyplu kraju północnomorawskiego, na byłej zemi Śląska. Jego historia rozpoczęła się już chyba w 2 połowie XIII wieku, kiedy to nad siedliskiem jawornickim na miejscu korzystnym z punktu widzenia strategicznego został zbudowany gród. Od 1348 należał gród i okolica, z wyjątkiem kilku małych przerw, do ziem biskupstwa we Wrocławiu. W roku 1959 został zamek Janski Vrch wydzierżawiony przez państwo i aktualnie jest jego administratorem.
( informacje pochodzą ze strony internetowej http://www.janskyvrch.cz/pl/ )
To teraz coś od siebie. Jesień zbliża się do nas wielkimi krokami, co jednak nie oznacza, ze trzeba siedzieć w domu i patrzeć tylko przez okno na aurę. My jednak postanowiliśmy wybrać się na kolejną wycieczkę, by poznać nową historię. Padło na Czeską stronę, gdzie mieliśmy zamiar zwiedzić Zamek Wrocławskich Biskupów – Zamek Jansky Vrch. Z Wrocławia wyjechaliśmy jakoś po godzinie 9 a na miejscu byliśmy koło 11, więc nie jest tak źle z jazdą. Zamek góruje na wielkiej skale, przez co mówi się o nim jako Zamek na Skale.
Myślę, że na tym nasza euforia się zakończyła. Wyszliśmy na wzgórze zamkowe i tak naprawdę nasz zachwyt tym miejsce malał z minuty na minutę. Można powiedzieć w pełni, iż mamy już porównanie. Przez ostatnie miesiące zwiedziliśmy wiele warowni, ruin, fortyfikacji. Niektóre zachwycają niektóre niestety nie. Tym razem to chyba było najmniej zachwycające miejsce dla nas jakie widzieliśmy. Kompletnie nie czuliśmy atmosfery zamkowej, nic nie udzielało nam się jako zwiedzającym to miejsce.
Zewnętrzna strona zamku kompletnie nie zachwyca. Jest tak naprawdę mało zadbana. Obeszliśmy budowlę dookoła i było to widać. Nawet roślinność nie była uregulowana na stokach tak jak powinno być, a wszystko było zrobione po prostu na byle jak. Park dookoła jest tragiczny i niczym nie przyciąga. Widać, że nie ma nikogo kto by nad tym czuwał. Jak już przyjechaliśmy no to trzeba by było zwiedzić ten zabytek.
W kasie wykupiliśmy bilety na dwie trasy jakie były dostępne. Niestety trzecia trasa jest dostępna tylko w okresie letnim. Pierwsza obejmowała komnaty zamkowe, druga natomiast pokoje służby, ganki, kuchnie itp. Za wejście dla jednej osoby na dwie trasy to koszt 26 PLN. Płaciliśmy w złotówkach, jest taka możliwość. W takim razie czekaliśmy na przewodnika około 40 minut, gdyż tak niefortunnie trafiliśmy z czasem. O czym trzeba wspomnieć, co jest największym niewypałem – W ZAMKU JEST ZAKAZ CAŁKOWITY ROBIENIA ZDJĘĆ – stąd nie mam ani jednego zdjęcia z pomieszczeń zamkowych. Z drugiej strony jednak trzeba powiedzieć, iż nie mam czego żałować. Komnaty nam się nie podobały. Tak naprawdę nawet w środku nie czuliśmy klimatu zamkowego. Wystrój był dla nas przypadkowy z rożnych stuleci i tak naprawdę nie powodował, iż w głowie rodził się obraz życia w ówczesnych czasach. Przewodniczka mówiła oczywiście po czesku, ale dostaliśmy do ręki wydrukowane opisy każdej z sal. Co nas uderzyło, to to, iż przewodniczka klepała słowo w słowo to co mieliśmy napisane. Nic od siebie. Jednak u nas w kraju przewodnicy potrafią bardziej zainteresować turystę anegdotami, luzem i ciekawie opowiadać o danym miejscu.
Po zwiedzeniu komnat zamkowych (trasa to 50 minut ) czekaliśmy na II część zwiedzania. W tym przypadku było bardziej ciekawie. Kuchnie, maglownia, łaźnie, pokoje dla służby …. były o wiele ciekawsze i z prawdziwym klimatem tego miejsca. Tutaj można było poczuć te czasy w których tętniło życie zamkowe. Niestety z tych miejsc również nie mamy zdjęć, gdyż zakaz obowiązuje w całym zamku – co mnie dziwi osobiście. Nic nie poradzimy.
Wycieczka po zamku w połowie udana, ale zawsze to poznany kolejny punkt na mapie warowni różnej maści.
JAVORNIK // Październik 2015 rok